Koniec szalonego roku szkolnego

Byłam nieobecne, to prawda, ale koniec roku to czyste szaleństwo.

Gdybym uczyła jedną klasę i na tym koniec to pewnie miałaby, więcej czasu.

Jednak na koniec musiałam wykonać:

- pomiar wiedzy,

- test głośnego czytana Lausza,

- test z tabliczki mnożenia,

- wypisać świadectwa.

I wszystko to ładnie opisać w sprawozdaniach.
Do tego mam dzieciaki z terapii. A to dodatkowe sześć sprawozdań (nie liczę przygotowania na zajęcia z nimi). 

Dlatego uciekł mi cały miesiąc, siedziałam w papierach. Tak po prostu.
Przyznaję, że jestem zmęczona i potrzebuję "uciec" od tego wszystkiego. Będę się cieszyć z urlopu, dopóki trwa.

 


Udanego urlopu. 

Dziękuję za odwiedziny!

 

 

Komentarze