Ciszaki i ich kolejna historia.
Dzieciaki są zachwycone tym, że Ciszaki mają swoje historie.
Historia z morałem o tym, że każdy z nas jest inny. Każdy ma coś innego np. lepszy słuch. Inni lepiej malują, a jeszcze inni lepiej grają w piłkę. Jednak pomimo tego mamy wspólną cechę. Wszyscy możemy pomagać, a to znaczy w naszych czasach bardzo dużo. Uczmy dzieci, że są inne ale nauczmy ich cech wspólnych. Nauczmy ich mieć dobre serca, ponieważ dzięki temu będzie lepiej. Nauczmy ich, że każdy z nas wnosi coś do społeczeństwa i można się dogadać.
Rafał Witek
Pierwszaki z kosmosu, rozdział Nowi przyjaciele
Wiecie co? Następny dzień w szkole był jeszcze ciekawszy niż pierwszy! Przeżyliśmy z całą klasa prawdziwą przygodę, a w dodatku zrobiliśmy coś dobrego. A zaczęło się na dużej przerwie...
Siedzieliśmy spokojnie w sali i jedliśmy drugie śniadanie, kiedy nagle usłyszeliśmy głośne:
„Miauuuu!”.
Najpierw pomyśleliśmy, że do sali wlazł kot. Jedne dzieci zaczęły się rozglądać, a innena wszelki wypadek pochowały gumki myszki do piórników. Ale po drugim i trzecim miauknięciu zrozumieliśmy, że te dźwięki dobiegają z zewnątrz, zza uchylonego okna.
– On jakby coś mówił... – szepnął Toto.
– Mnie też się tak wydaje – potwierdziła Titi.
Dzieci w klasie roześmiały się, ale ja uwierzyłam Toto i Titi.
„Skoro pochodzą z innej planety, to może znają różne obce języki...” – pomyślałam.
– Proszę pani, czy możemy podejść do okna i posłuchać uważniej? – poprosiłam.
Pani się zgodziła i po chwili staliśmy we trójkę przy parapecie. Kot miauczał, a Titi tłumaczyła na żywo.
– Ten kot ma prośbę – mówiła. – Jego przyjaciel, Kaprawy Wąsik, zatrzasnął się w kontenerze na śmieci!
– Musimy mu pomóc! – zawołał Toto.
– Obiecałeś mamie, że nie zabrudzisz nowego kombinezonu – przypomniała mu Titi.
– Żywe stworzenie jest ważniejsze od ubrania! – zdecydował Toto.
– W takim razie chodźmy tam wszyscy! – postanowiła pani.
W ułamku sekundy zerwaliśmy się z ławek. Razem z panią wybiegliśmy z klasy, okrążyliśmy budynek szkoły i znaleźliśmy się przy murku, za którym stał kontener na śmieci. Był to duży, metalowy pojemnik z ciężkim wiekiem. Wieko było zatrzaśnięte, a ze środka rzeczywiście dobiegało miauczenie.
– Arek, Bartek, pomóżcie mi! – zawołał Toto. – Chwytajcie za wieko... i ciągniemy! Razem na pewno damy radę! Raz, dwa, trzy...
I wieko kontenera otworzyło się ze zgrzytem. Ze środka wyskoczył Kaprawy Wąsik. Na uszach dyndały mu obierki od jabłka, a do ogona przykleiła się jakaś serwetka. Był brudny, ale szczęśliwy.
– Hip, hip, hurra! – zawołałam.
A razem ze mną Toto, Titi i wszyscy nasi nowi, szkolni przyjaciele.
(Źródło: Rafał Witek, Pierwszaki z kosmosu, Wydawnictwo BIS, Warszawa 1914, s. 10–13).
Dziękuję za odwiedziny!
Komentarze
Prześlij komentarz