Kichanie i chusteczka do nosa

W jakim to my czasie żyjemy, że biedne dzieci boją się kichać?
Hmm...
Chyba nie tylko dzieci.

Lekcja.
Prowadzę z dziećmi dialog. Zgłaszają się, wyrażają swoją opinię, dyskutują, zadają pytanie. A tu kątem oka dostrzegam jak jeden z chłopców zgiął się tak, że nos ma prawie przy podłodze, pod stolikiem. Spoglądam na niego, a on z rozbieganymi oczami rozgląda się na boki, przerażony...
W moje głowie: "Co się dzieje?"
Nie zwracam uwagi (przecież to ułamki sekund) tylko prowadząc dyskusję obserwuję. Uczeń wyciąga z kieszeni chusteczkę higieniczną i próbuje wyczyścić nos.
Taktycznie odwracam się w drugą stronę.
Ktoś mi zarzuci:
- Ma katar!
- Do domu z nim!
Ech...
Siedział parę godzin, katar się nie objawił, przed tymi akrobacjami. Po akrobacjach kataru dalej nie było, jednorazowa "akcja".
Litości!
Ja też jestem człowiekiem i wiem, że muszę co jakiś czas wyczyścić nos. To chyba normalne? A może się mylę?
Niestety myślę, że te biedne dziecko będzie to pamiętać całe życie. Po paru latach będzie się z tego śmiał, jednak teraz nie jest mu do śmiechu.
Gdybym zwróciła dziecku uwagę (są dzieci bardzo wrażliwe) to co zafunduję mu traumę?

Sytuacja dla mnie była bardzo zabawna, jednak nie dla dziecka.
Co my im fundujemy?
Strach przed kichnięciem? Czyszczeniem nosa?
A wiem, że są dzieci, które zaczynają bać się termometru...
I to nie wirus w tym wypadku jest zły ale reakcje ludzi..."Bo on kichnął!"
Napiętnowanie?
Strach?

Proszę nie dajmy się zwariować!

 


Nie jest łatwo, ale damy radę!

Dziękuję za wizytę!





Komentarze