Klorowa piłeczka/ pomponik

Dzisiaj krótko. Fenomen, który nie przestaje mnie zadziwiać. Czyli prosta rozgrzewka z piłeczką.
Razu pewnego znalazłam mnóstwo kolorowej włóczki i zrobiłam z niej pompon. Jednak po co mi w domu pompon? Zabrałam go do szkoły. Nie wiem, jak to się stało, ani kiedy, zaczęłam to robić, ale teraz kojarzony jest tylko z matematyką.
Przed rozpoczęciem matematyki, na początek, na rozgrzewkę, chwytam pompon w ręce i mówię głośno działanie, które należy policzyć i unieść rękę do góry. Wybieram osobę i rzucam mu pompon. Osoba otrzymująca pompon/piłeczkę mówi odpowiedź i rzuca pompon z powrotem do nauczyciela.
Uwierzcie, nie ma osoby, która nie chciałaby dostać piłeczki. Przeważnie wygląda to tak, że muszę rzucić każdemu dziecku i dostosować działanie do jego możliwości. Uczniowie wiedzą, że każdy ma szanse i starają się nie podopwiadać innym, choć znają odpowiedz. Czekają cierpliwie co jest wyjątkowe, ponieważ większość jest wychowana w inny sposób.
Rozgrzewka sprawdza się w:
- dodawaniu,
- odejmowaniu,
- mnożeniu,
- dzieleniu,
- liczbach parzystych i nieparzystych.
Praktycznie zawsze można zrobić z nimi rozgrzewkę nawiązując do tematu lekcji, czy przygotowując ich do niego.


Oto sprawca całego zamieszania.


Dziękuję za wizytę.

Komentarze